czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział dziesiąty

NOTKA POD ROZDZIAŁEM

Jest parę minut po czternastej, a ja stoję pod drzwiami domu mojej mamy, wahając się czy, aby na pewno zapukać.
Otworzyła. To ona. Jezu nie wierze.
- Chyba pomyliłam mieszkanie.- Spanikowałam.
- Nie pomyliłaś. - zaproponowała mi wejście do środka. Tak też zrobiłam. Zaprowadziła mnie do salonu.
- Herbaty, kawy? - zapytała, gdy usiadłyśmy.
- Nie.. Um, jak to się stało, że od nas odeszłaś? - uznałam, że lepiej zapytać w prost niż owijać w bawełnę. I wcale mi z tym nie było łatwo.
- Ugh.. bo.. trudno mi o tym mówić...
- Mi też nie jest łatwo, ale mam tego dość. - przerwałam jej. Momentalnie zaszkliły mi się oczy.
- Masz rację. - usiadła obok mnie. - Twój ojciec bił mnie. Groził, że jeśli komuś powiem to skończy się to dla mnie źle. W końcu odważyłam się uciec.
- A co ze mną ? - spłynęła jej łza po policzku.
- Chciałam cie wziąć ze sobą, ale nie mogłam. Już miałam iść po ciebie do pokoju, kiedy twój ojciec wyszedł i pobiegł w moim kierunku. Ja prostu musiałam uciec. Każdego dnia obiecywałam sobie, ze po ciebie wrócę.  Jednak nie mogłam. Twój ojciec nie opuszczał cie na krok, jakby wiedział, że zamierzam cię zabrać. - zaszlochała. - Przepraszam kochanie. Tak bardzo żałuję, że cie ze sobą nie wzięłam. - popatrzyła prosto w moje oczy. - Jak to się w ogóle stało, że do mnie napisałaś? - wzdrygnęłam się na jej pytanie.
- Nie chce o tym rozmawiać.- otarłam łzę spływającą po moim policzku.
- Powiedz czy on cie do czegoś zmuszał? Bił cie? - popatrzyła prosto w moje oczy.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Tak. - odpowiedziałam krótko wybuchając głośnym płaczem.
- O mój boże .. - zakryła usta ręką, a z pod jej powiek wypływało coraz więcej łez. Przytuliłam mnie do siebie. - Przepraszam skarbie... - nic nie odpowiedziałam, jedynie mocno się w nią wtuliłam. Po chwili odsunęłam się od niej.
- Pobił mnie. Uciekłam do przyjaciela. To on pomógł mi do ciebie napisać. Inaczej nigdy by mnie tu nie było. - po raz kolejny łza spłynęła po moim policzku.
- Możesz zostać tu tak długo jak tylko chcesz. - Pogładziła mnie po plecach.
***
Spędziłyśmy cały dzień gadając mnóstwo o tym co się zdarzyło. Zbliżyłyśmy się do siebie, i to nawet bardzo.
Opowiedziałam jej wszystko. O tym, że mnie molestował również.
- Kochanie muszę ci coś powiedzieć...  - popatrzyłam na nią. - Bo gdy uciekłam od twojego ojca byłam w 3 miesiącu ciąży ..
- Czy ojciec o tym wie? - to było pierwsze pytanie jakie jej zadałam.
- Nie. - powiedziała krótko. - Ma na imię Max, jest od ciebie młodszy o 3 lata. Rozumiem jeśli nie będziesz chciała się z nim teraz spotkać, musisz ochłonąć.
- Nie, chce. Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć rodzeństwo. - uśmiechnęłam się ciepło.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - przytuliłam ją. - Kocham cię, córeczko.
- Mamo czy on wie o tacie? - zapytałam nagle.
- Wie. Wie również o tobie.
- I co?
- Chce cię poznać. - uśmiechnęła się. Już miałam coś powiedzieć, ale po pokoju rozbrzmiał głos mojego telefonu.
- Halo?
- Wszystko dobrze? - był to oczywiście Juss.
- Tak, wszystko dobrze.
- Mam po ciebie przyjechać? - sama chciałabym wiedzieć.
- Umm, na razie nie.
- Wróciłem - usłyszałam głos z przedpokoju.
***
Jeśli rozdziały nie pojawiają się co tydzień,
to na pewno pojawią się w następnym tygodniu.
Im więcej komentarzy, tym większa motywacja:)

8 komentarzy: