czwartek, 17 marca 2016

Notka

Kontynuować dalej czy nie? 
Sama nie wiem czy kontynuować to opowiadanie dalej, ponieważ pod ostatnim rozdziałem było ponad sto wyświetleń a zero komentarzy. Nie mam po prostu motywacji i sama nie wiem czy to czytacie czy po prostu przeglądacie.
Więc jeśli czytasz to opowiadanie skomentuj to, nawet głupią kropką, bo naprawdę nie wiem czy ma sens dalej pisanie tego bloga. Dla ciebie to kilka sekund, a dla mnie dużo motywacji. :) 

sobota, 27 lutego 2016

Rozdział dziewiętnasty

NOTKA POD ROZDZIAŁEM
10 KOM = NEXT

Justin

- Justin? - zawołała mama Belli z końca korytarza, kiedy ubierałem buty. 
- Tak? - spojrzałem na nią.
- Wychodzisz już? - skinąłem. - Nie zostaniesz? Kolacja jest już gotowa. - uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuję, ale muszę już iść. - chętnie zostałbym na kolacji by poznać lepiej jej mamę, ale nie kiedy jestem w takiej sytuacji z Bell. Kiedy chciała coś jeszcze powiedzieć drzwi od pokoju Belli otworzyły się. Schodząc na dół nie zauważyła mnie. Spojrzała na mnie, gdy była na ostatnim schodku, miała łzy w oczach. Ja pierdole, co ja zrobiłem.
- Myślałam że już wyszedłeś - powiedziała cicho.
- Właśnie wychodziłem ..
- Kolacja jest już gotowa, myślę że Justin chętnie zje, prawda? - spojrzała na swoją córkę, a potem na mnie i uśmiechnęła się wchodząc do kuchni. Staliśmy na środku korytarza patrząc się na siebie.
- To ja już pójdę..
- Nie, zostań - spuściła wzrok - słyszałeś moją mamę.- niezręcznie podrapałem się po karku, kiedy na mnie patrzyła. Kolacja była już gotowa, jak mówiła Maria. Gdy zająłem miejsce obok niej lekko się spięła.
- Wszystko w porządku? - szepnąłem jej do ucha.
- Daruj sobie. - odszepnęła tuż przy moim uchu. Zauważyłem że jej oczy były zaszklone. Chciałem ją przytulić, cholera pragnąłem tego, ale wiedziałem jak to się skończy.
- Jakieś plany na wakacje, Justin? - spojrzała na mnie jej matka odkładając sztućce.
- Na razie o tym nie myślałem. - uśmiechnąłem się blado.
- Mamo? - odezwał się Max. - Skoro Justin nie ma żadnych planów, mógłby się do nas przyłączyć? - skinęła, spojrzałem kątem oka w prawo i zauważyłem lekki uśmiech na ustach Belli. Kiedy Maria chciała coś powiedzieć przerwał jej Max.
- Co ty na to? Wspólne wakacje! - nie miałem nawet szansy odpowiedzieć, bo dźwięk mojego telefonu rozbrzmiał po pomieszczeniu.
- Przepraszam. - wyszedłem z jadalni, spojrzałem na wyświetlacz i nieco się zdziwiłem.
- Justin, potrzebuje cię - odezwała się od razu jak odebrałem. Usłyszałem także cichy jęk.
- Co-o się stało? - wyjąkałem.
- Juuustin. - jęknęła tym razem głośniej. Natychmiast się rozłączyłem. Kurwa czy ona właśnie dochodzi i dzwoni do mnie? Co do..
- Muszę już pójść, przepraszam. - rzuciłem przepraszające spojrzenie mamie Belli, a potem spojrzałem na Bells, która złączyła brwi w zdziwieniu.
- Coś się stało? - zapytała z troską Maria.
- Nie, to tylko moja mama. - zmusiłem się do lekkiego uśmiechu. Kątem oka widziałem jak Bella cały czas patrzy w moją stronę.
- Kolacja była przepyszna. - rzuciłem jej mamie szczery uśmiech, kiedy już wychodziłem. Objęła mnie mówiąc żebym przychodził częściej i zachichotała.
- Do zobaczenia. - rzucił Max, śmiejąc się.
- Um, cześć. - spojrzałem na Belle, która stała obok jakby nie obecna.
- Cześć. - szepnęła nawet na mnie nie patrząc.

Pukałem do jej drzwi już chyba od dziesięciu minut, czekając aż łaskawie je otworzy.
- Jednak przyszedłeś. - zilustrowała mnie wzrokiem, przygryzając przy tym wargę. Miała na sobie jedynie szlafrok.  Nie zdążyłem nawet się odezwać bo zaatakowała moje usta swoimi, gdy tylko wciągnęła mnie do swojego mieszkania.
- Miley! - odepchnąłem ją. - Co ty robisz?!
- Jak to co? Myślałam że to oczywiste. - zachichotała głupio. - ty chcesz mnie, a ja ciebie. - szepnęła przybliżając się do mnie. Dopiero teraz zauważyłem że jest pijana.
- Nie, nie - odezwałem się robiąc krok w tył - nie chce ciebie, a tak poza tym jesteś pijana.- skrzywiła się na moje słowa.
- Kogo to obchodzi? Po prostu to zrób i już. - przygryzła wargę próbując zdjąć moją koszulkę. - Jesteś cholernie gorący, wiesz o tym?
- Tak, wiem. - zaśmiałem się biorąc jej ręce od siebie. Wziąłem ją na ręce a ona od razu zaczęła całować moją szyję. Lekko rzuciłem ją na kanapę w salonie.
- Wolałabym w moim łóżku, ale tutaj też może być. - chwyciła za sznurek swojego szlafroku i lekko nim pociągnęła, ale na szczęście zdążyłem ją powstrzymać.
- Miley, do cholery przestań. - warknąłem. Dziewczyna usiadła, natychmiast się poprawiając.
- Boże, przepraszam, myślałam że po prostu skorzystasz. - westchnąłem na co ona przewróciła oczami. - mogę chociaż zdjęcie? - zachichotała - i dam ci spokój, obiecuje - dodała, podnosząc ręce w obronnym geście. 
Wyciągnęła telefon mówiąc mi żebym zdjął koszulkę. Ściągnąłem ją tylko dlatego by jak najszybciej stąd wyjść. Ciekawe czy będzie jutro cokolwiek pamiętać.

  Bella

- Coś nie tak? - zapytała mnie mama, kiedy wchodziłam na górę.
- Nie, wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się. - Pomóc ci jeszcze w czymś? - szybko zmieniłam temat.
- Przecież już posprzątałaś. - zaśmiała się.
Po gorącej kąpieli usiadłam na łóżku, przykrywając się kocem. Wzięłam swoją ulubioną książkę i zaczęłam czytać. Poczułam jak mój telefon zawibrował. Wiadomość od Miley?
On naprawdę jest w tym świetny ;)
Kliknęłam w załącznik i od razu tego pożałowałam. Justin całował ją w policzek, na dodatek nie miał na sobie koszulki, a ona miała jedynie szlafrok. Co do cholery? Czyli to ona do niego dzwoniła? To dlatego tak się spieszył? Dupek.

***
Jeśli to czytasz, to zostaw chociaż kropkę w komentarzu.
Wystarczy jedno słowo, a daje dużo motywacji.
Co sądzicie o rozdziale?

piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział osiemnasty

- Um.. Cześć, twoja mam mnie wpuściła.. - powiedział zamykając drzwi.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam.
- Nie odbierałaś, nie odpisywałaś martwiłem się. - oblizał usta przybliżając się do mnie, na co ja zrobiłam krok do tyłu.
- Ciekawe dlaczego - kiedy zorientowałam się, że powiedziałam to na głos w myślach spoliczkowałam się za to.
- Co masz na myśli? - zapytał, ale widząc moją minę od razu powiedział - Czyli widziałaś. - jęknął.
- Ah, czyli miałam się o tym nie dowiedzieć? - zapytałam nie rozumiejąc już o co mu chodzi.
- Nie to nie tak, po prostu... - nie dałam mu dokończyć. 
- Nie ważne. Możesz już sobie pójść? Nie mam czasu. - odwróciłam się do niego tyłem z zamiarem wejścia do łazienki, lecz gdy tylko zrobiłam krok do przodu, on natychmiastowo złapał mnie za nadgarstek, odwracając mnie w swoją stronę.
- Puść mnie. - syknęłam wyrywając się mu.
- Posłuchaj..
- Powiedziałam żebyś stąd wyszedł - podniosłam lekko swój głos, czując jak łzy cisną mi się do oczy.
- Kurwa, ty nic nie rozumiesz! - krzyknął sfrustrowany, ciągnąc za końce swoich włosów 
- I nie chce, a teraz wyjdź - syknęłam, otwierając swoje drzwi.
- Nie chciałem tego. - powiedział opierając się o drzwi zamykając je.
- Nie musisz się tłumaczyć, po prostu stąd wyjdź. - chciałam ponownie otworzyć drzwi, lecz jego ręka mnie zatrzymała.
- Wyjdę tylko wtedy jeśli mnie wysłuchasz. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Masz pięć minut. - powiedziałam zakładając ręce na piersi, utrzymując kontakt wzrokowy. 
- To nie był mój wybór... - zaczął. 
- Co masz na myśli mówiąc że to nie był twój wybór? - zapytałam spoglądając na niego. Szepnął coś pod nosem i zaczął mówić dalej, ignorując mnie.
- Prawdopodobnie znienawidzisz mnie za to, ale.. założyłem się o ciebie w pewnym sensie..

- Co? Jak to się o mnie założyłeś? - po raz kolejny mu przerwałam. Przełknął głośno ślinę. 
- Pamiętasz kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy? - przytaknęłam, a on zaczął mówić dalej. - Byłem wtedy z kolegą i no - niezręcznie podrapał się po karku. - założyliśmy się że cię.. - przełknął ślinę. - przelecę. - spojrzałam na niego i nagle wszystko stało się dla mnie jasne.
- Czyli po to był ten pocałunek? Chciałeś mnie przelecieć? - szepnęłam dotykając swoich ust. 

- Nie! Nie chciałem, żebyś cierpiała.. - kolejny raz mu przerwałam. 
- Więc dlatego pocałowałeś mnie, a potem poszedłeś bzykać się z inną?! - krzyknęłam czując jak łzy spływają mi po policzkach. 
- Kochanie, tylko nie płacz - chwycił moją twarz w swoje ręce. 
- Nie nazywaj mnie tak. - syknęłam biorąc z siebie jego ręce. 
- Bella, ja przepraszam.. 
- To nie wystarczy Justin. Naprawdę powinieneś już pójść. - powiedziałam ocierając swoje mokre od łez policzki.
- Jest mi kurewsko przykro, że cię zraniłem, ale przepraszam! Nie chciałem tego, nie chciałem też, żebyś poczuła się wykorzystana. Zależy mi na tobie do jasnej cholery. Byłem cholernie głupi, ale chciałem mieć cie blisko siebie. - patrzyłam na niego, nie wiedząc co zrobić. 
- Nie chciałem cię wykorzystać, dlatego znalazłem jakąś dziewczynę, która z tyłu przypominała ciebie i zrobiłem to żeby mieć dowód. 
- Jaki dowód? O czym ty znowu mówisz? - zapytałam patrząc na niego. 
- Zrobiłem zdjęcie - przełknął ślinę - No coś musiałem, żeby mi uwierzył. - już miałam otworzyć usta, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Mama pyta czy Justin zostaje na kolacji? - za drzwi wychylił się Max patrząc to na mnie to na Justina.
- Nie, ja już będę się zbierać. - spojrzał na mnie smutno. - Na razie Bells. - wychodząc przybił żółwika z moim bratem.
- Wszystko w porządku? - zapytał mój brat, kiedy zostaliśmy sami.
- Tak - uśmiechnęłam się do niego. - Powiedz mamie że zaraz zejdę.- skinął i wyszedł, zostawiając mnie samą z moimi myślami.

***
Przepraszam, że to tyle trwało, ale miałam małe problemy. 
Następny rozdział postaram się dodać przed lutym, lub wcześniej.



czwartek, 5 listopada 2015

Rozdział siedemnasty

Jeśli to czytasz, to zostaw chociaż kropkę w komentarzu.

Obudziłam się z cholernym bólem głowy. Otworzyłam oczy i podparłam się na łokciach. Usiadłam na swoim łóżku i rozmasowałam skronie. I wtedy to do mnie dotarło. To nie był żaden pieprzony sen, to była szara rzeczywistość. Justin naprawdę bzykał się z tą laską w klubie. W tym momencie moje oczy się zaszkliły.  Drzwi mojego pokoju się otworzyły, a w nich ukazała się moja przyjaciółka.
- Wszystko w porządku? - zapytała siadając na moim łóżku. Nic nie odpowiedziałam, po prostu się w nią wtuliłam.
- Nie, nic nie jest w porządku. - mocniej się w nią wtuliłam, a ona gładziła mnie po włosach.
- Bells co się stało ? - zapytała mnie. Odsunęłam się lekko od niej.
- On .. - poczułam kolejną porcję łez - bzykał się z jakąś blondyną. - i wtedy wybuchłam płaczem.
- O czym ty mówisz? - Carly zmarszczyła brwi. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam jej wszystko tłumaczyć.
- Wczoraj byliśmy w klubie .. - zacięłam się, bo nie wiedziałam czy mam jej powiedzieć o pocałunku, ale pieprzyć to - całowaliśmy się ... - Na te myśl kąciki moich ust uniosły się lekko ku górze. Car otworzyła szeroko oczy, a uśmiech pojawił się na jej twarzy. - I wtedy powiedział, że musi iść do łazienki... - pociągnęłam nosem - i sama nie wiem jak znalazłam się na górze, ale ... widziałam jak..posuwał jakąś laskę.
- O boże - zatkała usta ręką. - tak mi przykro kochanie.. - przytuliła mnie do siebie natychmiast. Pociągnęłam nosem wtulając się w nią bardziej. Po chwili odsunęła się ode mnie.
- Czujesz coś do niego? - zapytała dla upewnienia. Sama wcześniej niczego nie byłam pewna, ale ten pocałunek uświadomił mi jak bardzo mi na nim zależy.
- Chyba .. tak - jęknęłam. Nie odezwała się dając mi tym znak, bym kontynuowała. Chciałam już coś powiedzieć, kiedy ktoś zapukał w moje drzwi. 
- Chciałam zapytać czy zostaniesz na obiedzie? - zapytała moja mama spoglądając na Carly.
- Umm.. nie, zaraz będę szła .. - powiedziała wstając z łóżka - Mama właśnie przed chwilą napisała mi smsa - Mówiła z .. zakłopotaniem? Faktycznie odczytywała przedtem jakiegoś smsa, ale na pewno nie był on od mamy. - Dokończymy to później. - szepnęła, tak bym tylko ja mogła ją usłyszeć - Pa Bells! - krzyknęła machając mi, gdy znalazła się przy drzwiach. 
- Pa - szepnęłam machając ręką.  
- Kochanie wszystko w porządku ? - cisze przerwał głos mamy. 
- Tak, jest okej. - skłamałam, bo nie miałam ochoty na jakiekolwiek pocieszanie, chciałam pobyć sama. Myślę, że i tak to wyczuła.
- W porządku .. zejdziesz na obiad?
- Jak tylko się ogarnę, to zejdę na dół - uśmiechnęłam się lekko do niej. 

Gdy spojrzałam na swój telefon od razu tego pożałowałam. 39 nieodebranych połączeń i 15 wiadomości od Justina. Nie chcąc nawet ich czytać rzuciłam telefon na łóżko i poszłam na dół. 
- Było przepyszne - powiedziałam, gdy skończyliśmy już jeść.
- Jak zawsze - dodał Max śmiejąc się.
- Zapomniałabym. - powiedziała nagle mama, a ja posłałam jej pytające spojrzenie - Wczoraj zamówiłam bilet - na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. Podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Lecisz za dwa dni - powiedziała mama uśmiechając się, co odwzajemniłam.
- Pójdę zadzwonić do Lily! - szybko wbiegłam po schodach na górę.
Ignorując wszystkie smsy od Justina zadzwoniłam do swojej przyjaciółki. Po czterech sygnałach wreszcie odebrała.
- Cześć kochanie ! - przywitała mnie radośnie.
- No hej - zaśmiałam się. - Widzimy się za dwa dni ! - dodałam szybko, a po chwili otrzymałam głośny pisk.
- Nareszcie ! Boże nie mogę się doczekać ! - znowu pisnęła.
- Ja też - również krzyknęłam. Nie mogłam w to uwierzyć, że już za dwa dni się zobaczymy.
- Będzie wspaniale.
- Wiem - powiedziała po drugiej stronie słuchawki. Ktoś zapukał do mojego pokoju, mruknęłam ciche ''proszę''. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, lecz gdy zobaczyłam kto stał w drzwiach znieruchomiałam.
- Muszę kończyć. Zadzwonię później. - rozłączyłam się nie dając jej dojść do słowa. 

***
Co sądzicie o rozdziale? 
Jak myślicie co zrobi Justin, żeby Bella mu wybaczyła? 
Czy powie jej całą prawdę, czy może zatrzyma ją dla siebie...?

piątek, 16 października 2015

Rozdział szesnasty

NOTKA POD ROZDZIAŁEM

 - Remis ! - krzyknęłam, gdy prawie równocześnie odłożyliśmy nasze kieliszki.
- To ja dostaje buziaka, a ty będziesz miała darmowy przewóz do łazienki. - zaśmiał się szatyn, na co odpowiedziałam mu tym samym.
- No okej. - przybliżyłam się do szatyna z zamiarem pocałowania jego lewego policzka, lecz ten sprytnie odwrócił głowę tak, że musnęłam jego usta. Poczułam jak przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Nie wiedząc sama dlaczego to robię przyciągnęłam go do siebie, a ten złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, pogłębiając tym pocałunek, natomiast szatyn ułożył swoje ręce na moich pośladkach. Kiedy lekko je ścisnął jęknęłam mu w usta,  chłopak wykorzystał to i ponownie wpił się w nie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tego potrzebowałem.- szepnął, a mój żołądek skręcił się przyjemnie. 
- Ja też.. - ponownie złączyłam nasze usta, które walczyły o dominację. Nagle Justin odsunął się ode mnie. 
- Muszę się odlać. - szepnął niskim, ochrypłym, seksownym głosem. Kiedy chłopak zaczął się oddalać, sięgnęłam po kolejny kieliszek.

Justina nie było już z 15 minut, a przynajmniej tak mi się wydawało. Chwiejnym ruchem ruszyłam w stronę schodów. Kiedy dotarłam na górę, skierowałam się w stronę łazienki. Po drodze zauważyłam uchylone drzwi od jednego z pokoi. Ciekawość wzięła nade mną górę i poszłam sprawdzić kto tam się znajduję. To co tam zobaczyłam.. Justin posuwał jakąś blondynkę. Na ten widok moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Stałam tam i nie wiedziałam co mam zrobić. Najpierw całuję się ze mną, a potem idzie bzykać się z jakąś pustą blondynką. Sama nie wiem czy byłam bardziej wściekła, zażenowana czy może zazdrosna.
Wychodząc z klubu wzięłam ze sobą czerwony plastikowy kubeczek, który był wypełniony piwem.
Wsiadłam do jednej z taksówek stojących obok klubu. Podałam taksówkarzowi mój adres, po czym ruszył. Kiedy zatrzymał się na miejscu, zapłaciłam mu, po czym opuściłam taksówkę.
Jak najciszej otworzyłam drzwi od domu, by nie obudzić mamy. Nawet nie wiedziałam która jest godzina. Po ściągnięciu szpilek ze stup, skierowałam się do swojego pokoju. Zamykając drzwi, zsunęłam się po nich z cichym szlochem. Co za dupek. Naprawdę myślałam, że ten pocałunek coś dla niego znaczył. Myślałam, że czuł to samo. Najwidoczniej się myliłam. Wstałam z podłogi, ocierając łzy. Muszę wziąć się w garść i oczyścić swoje myśli. Skierowałam się do łazienki, by wziąć orzeźwiający prysznic. Gdy stanęłam przed lustrem, nawet nie zareagowałam na swój wygląd. Powinnam krzyczeć, widząc swoją zmęczoną twarz z rozmazanym makijażem. Wyglądałam okropnie. Po rozebraniu się weszłam do kabiny i odkręciłam wodę. Starałam się nie myśleć o dzisiejszym wydarzeniu i rozluźnić swoje mięśnie za pomocą gorącego strumienia wody, lecz nawet to nie pomogło. Kolejne łzy wydostały się z moich oczu, mieszając się z wodą. Zrezygnowana zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny, po czym owinęłam się ręcznikiem. Wytarłam swoje mokre włosy, ubrałam się i wyszłam z łazienki. Od razu położyłam się do łóżka, próbując nie płakać. Niestety. Znów przegrałam walkę z łzami. Cały czas miałam przed oczami jak Justin posuwał tą blondynkę.

Justin 

- Było wspaniale. - dziewczyna szepnęła mi do ucha, kiedy zakładałem spodnie.
- Ta - mruknąłem. Odsunąłem się od niej i wziąłem swój telefon wyłączając nagrywanie, po czym opuściłem pokój. Zszedłem na dół, gdzie wszyscy świetnie się bawili. Nigdzie nie mogłem znaleźć Belli. Wyjąłem telefon z tylnej kieszeni i wybrałem jej numer. Nie odbierała. Kurwa.. mam tylko nadzieje, że nie widziała mnie w tym pokoju.

***
ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZANY.
Przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale
nie mogłam go wcześniej dodać.
Prawdopodobnie nowy rozdział pojawi się w następnym miesiącu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Wystarczy jedno słowo, a daje dużo motywacji.


niedziela, 13 września 2015

Rozdział piętnasty

Isabella

- Co ty do cholery robisz o tej godzinie u mnie na balkonie? - gdy tylko otworzyłam drzwi od balkonu od razu zapytałam. Wszedł do pokoju i usiadł na łóżku. Zamknęłam drzwi i usiadłam obok niego. Czuć było od niego alkoholem.
- Co jest ? - zapytałam mając nadzieje, że tym razem mi odpowie.
- Napijesz się ze mną? - nie odpowiedział na moje pytanie, ale przynajmniej się odezwał.
- Justin myślę, że tobie już wystarczy. - zachichotałam. Szatyn spojrzał na mnie lekko się uśmiechając i z powrotem spuścił głowę. Dobra, teraz zaczynam się poważnie martwić.
- Co się stało ? - zapytałam ponownie.
- Nic. Po prostu chce się z tobą napić. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Okej. - uśmiechnęłam się do niego. Może kiedy z nim pójdę, to coś mi powie. - No to chodźmy.
Podniosłam się z łóżka kompletnie zapominając o tym, że mam na sobie jedynie owinięty ręcznik  wokół ciała i kiedy puściłam go, delikatnie się zsunął, okazując spory kawałek prawej piersi.. cholera. Justin spojrzał na mnie, a potem na moją pierś przygryzając przy tym seksownie wargę. Szybko zawiązałam ręcznik, aby ponownie się nie zsunął. Czułam jak moją twarz oblewają rumieńce.
- Aww, moja księżniczka się rumieni. - zagruchał.
- Zamknij się. - zaśmiał się za co oberwał lekko w ramię, - No to idziesz czy nie?
Chłopak zaczął się śmiać, gdy byłam przy drzwiach od mojego pokoju. Spojrzałam na niego marszcząc brwi. O co mu chodzi?
- Chcesz w tym iść ? - zapytał znowu ilustrując mnie wzrokiem od góry do dołu. Ah, no tak, przecież jestem w samym ręczniku.
- Zaczekaj chwilkę.- wyjęłam z szafki ubrania i skierowałam się z nimi do łazienki.



Justin 

- Masz to zrobić jak najszybciej, albo inaczej wiesz co się stanie. - jego pusty śmiech odbija się echem po pomieszczeniu. Przecież nie mogę jej tego zrobić. Wziąłem swoje rzeczy ze stolika i udałem się do wyjścia.
- Gdzie się wybierasz? - szarpnął mnie za ramię.
- Nie widzisz? Wychodzę. - Wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Chłopak już się nie odezwał, a ja  wyszedłem.



Gdy Bella zniknęła za drzwiami łazienki opadłem na łóżko, głęboko wzdychając. Boże, właśnie przed chwilą  widziałem jej.. jezu, przecież jest moją przyjaciółka. Która ma takie piękne ciało... i tak uroczo się rumieni, gdy jest zawstydzona. Nie mogę znieść tego, że moja przyjaciółka jest tak seksowna. A raczej tego, że jest tylko moja przyjaciółką..
Siedząc na łóżku dziewczyny rozmyślałem nad tym co teraz mam zrobić. Przecież nie mogę jej tego zrobić. Na początku zgodziłem się na ten cały układ, bo myślałem, że będzie ona przygodą na jedną noc. Nie sądziłem, że będzie mi bliska osobą. Jednak wiedziałem, że nie mogę jej skrzywdzić.


Musieliśmy wyjść oknem, co było dość zabawne, bo Bella nie mogła sobie poradzić. Ale jakoś nam się udało wyjść nie robiąc przy tym większego hałasu i już po 20 minutach byliśmy na miejscu.
- Co chcesz do picia? - zapytałem kiedy byliśmy już w środku. Wiedziałem, że muszę coś wymyślić i to szybko, a alkohol miał mi tylko w tym pomóc.
- Obojętne. - uśmiechnęła się lekko, a jej policzki znowu przybrały różowego odcieniu. Aww.. Zapewne dalej krepowała się po sytuacji która miała miejsce u niej w domu.
- Zaraz wracam. - dziewczyna chwyciła mnie za rękę i przybliżyła się do mnie.
- Pójdę z tobą. - szepnęła mi do ucha, bym mógł ją usłyszeć. Chwyciłem jej rękę i udaliśmy się do baru.
 -Chcę tańczyć!- krzyknęła do mnie dopijając czwarty kieliszek wódki. Chwyciłem jej dłoń i zaprowadziłem nas na parkiet. Gdy tylko się tam znaleźliśmy, z głośników zaczęła wydobywać się wolniejsza piosenka. Dziewczyna zarzuciła mi swoje ręce na szyję, a ja objąłem ją dłońmi w talii przybliżając ją do siebie. Zaczęliśmy kołysać się w rytm wolnej muzyki, patrząc sobie w oczy. To było coś niesamowitego, niestety nie wiedziałem czy dziewczyna czuje to samo.
Po kolejnych trzech szybszych już piosenkach poszliśmy się napić. Zamówiłem to co przedtem. Wpadłem na pewien pomysł.
- No to kto wypije pierwszy? - zapytałem dziewczynę. Ta tylko kiwnęła głową i już chciała przechylić swój kieliszek, ale jakby o czymś zapomniała.
- No więc o co ? - odłożyła swój kieliszek na stolik.
- Jeśli wypiję pierwszy to chce buziaka. - na moich ustach zagościł łobuzerki uśmieszek.
- Zgoda, ale w policzek. - powiedziała uśmiechając się.
- Dobra. - ostatecznie zgodziłem się na to, chodź miałem inny plan.
- Ale jeśli ja wygram, to -.. - dziewczyna zaczęła się zastanawiać - zaniesiesz mnie do łazienki. - wybuchła śmiechem, a ja razem z nią.
- Stoi. - obydwoje w tym samym czasie chwyciliśmy swoje kieliszki, licząc do trzech, a potem przechylając je, by ciecz spływała w dół naszych gardeł opróżnialiśmy jeden po drugim.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział czternasty

* parę dni później *

Już koniec, nareszcie. Gdy każdy opuszczał szkołę, ja poszukiwałam wzrokiem mojej mamy, której jak na złość nigdzie nie mogłam znaleźć.
- Idziesz? - usłyszałam głos przyjaciółki tuż obok mnie. 

- Umm.. Zaraz do was dojdę. - obydwie pocałowały mój policzek po czym oddaliły się, a ja stałam tam jak ta głupia kretynka. Może po prostu wyszła?
- Hej piękna. - usłyszałam szept przy uchu, a zaraz po tym mój policzek został obdarowany dość mokrym pocałunkiem. Nie musiałam nawet się odwracać, żeby wiedzieć kto to.
- Cześć. - zdjęłam jego ręce z mojej tali, by się do niego odwrócić. Pocałunek niczego nie zmienił. Jest tak jak dawniej i tak chyba powinno zostać.
- Czemu tu tak sama stoisz? - zapytał robiąc minę smutnego szczeniaczka. Ohh to chyba najsłodszy widok na świecie. 

- Czekam na mamę, ale jak widać wyparowała. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Na pewno gdzieś tu jest. - uśmiechnął się. - Może czeka na polu, huh?- o tym nie pomyślałam. Objął mnie ramieniem i udał się w stronę wyjścia. Kiedy już byliśmy na schodach zauważyłam ją. Rozgadała się dookoła, zapewne szukając mnie. Mały chichot opuścił moje usta, co nie uszło uwadze Justina. Zmarszczył w ten sam słodki sposób swoje brwi. Odwrócił się w tą samą stronę co ja, by po chwili wydać z siebie cichy pomruk.
- Okej idź już. - zaśmiał się. Jeśli nie byłby to koniec roku, zapewne wszystkie oczy byłyby skierowane właśnie na nas.
- Dziękuję. - cmoknęłam szatyna w policzek. - Justy. - zaśmiałam się i szybkim krokiem skierowałam się w kierunku mamy i Maxa. Nie wiem czy już wspominałam, ale Justin nienawidzi kiedy zwracam się tak do niego. Nie rozumiem go, przecież to słodkie. Ale równie słodkie jest to kiedy się wkurza. 

- Szukałam Cię - zaśmiała się moja rodzicielka. A kto by pomyślał.

Po tym jak zakończenie dobiegło końca, poszłyśmy z dziewczynami na spacer. Chodziłyśmy po parku już chyba przez godzinę, aż w końcu znalazłyśmy wolną ławkę.  
- Moja mama zaprasza was na kolację. - powinnam powiedzieć im o tym kiedy moja mama to zaproponowała, a nie parę dni później.. ale ważne, że w ogóle to zrobiłam. - Przyjdziecie? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Jasne, że przyjdziemy - odparła Carly, a w jej głosie można było wyczuć nutkę entuzjazmu. Mieszkam z mamą już od paru dni. Podczas jednej z rodzinnych z kolacji, mama zaproponowała, by zrobić kolację dla moich przyjaciół. Ucieszyło mnie to, że chce ich poznać, bo mogłoby być jej to obojętne. Nie sadziłam, że złapie tak dobry kontakt z moja matką. I w dodatku Max.. Jest najwspanialszym bratem na świecie.
- Dziękuję. - w tym samym czasie obydwie mnie uścisnęły. Pozostaje jeszcze tylko zaprosić Justina..


- Max długo jeszcze?! - stoję tu już chyba od pół godziny, próbując dostać się do łazienki. 

- Jeszcze chwila! - Krzyczy z łazienki. Oh, serio? Pół godziny temu mówiłeś to samo.
- Boże Max stroisz się jak baba ! - krzyczę, żeby mu dopiec.

- Nie przesadzaj. - wreszcie wyszedł. Był ubrany inaczej niż zwykle. Czy mój mały braciszek kogoś ma?
- Mogę o coś zapytać? - zapytałam, kiedy miał już odejść.
- Jasne. - Odwrócił się w moją stronę. 

- Jaka ona jest? - Nigdy wcześniej się tak nie stroił, więc na pewno kogoś musi mieć. Długo nie odpowiadał. Może to zły pomysł, że zapytałam.
- Jest.. - jego policzki przybrały trochę różowego odcieniu na wspomnienie o dziewczynie. 

- Wyjątkowa. - dokończył. 
- Aww to takie słodkie. Mój mały braciszek ma dziewczynę! 
- Zamknij się. - zaśmiał się, uderzając mnie żartobliwie w ramie.- Nie mów nic na razie mamie, okej? - zapytał przygryzając wargę ze zdenerwowania.
- Dlaczego? - nie powiem, że mnie to nie zdziwiło, bo skłamałabym. Max głęboko wciągnął powietrze.

- Zacznie mnie o nią wypytywać, będzie chciała ją poznać.. - zaczął wymieniać, na co ja się zaśmiałam widząc jego zdenerwowanie. Boże on jest taki słodki. 
- Okej. - przyciągnął mnie do siebie i mocno uścisnął. 
- Dzięki siostra. - ucałował mój lewy policzek i poszedł do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Leżałam w wannie od 15 minut i leżałabym dłużej gdyby nie mój dzwoniący telefon. Wyszłam z wanny, owijając ciało niebieskim ręcznikiem. Wzięłam telefon do ręki, a ten przestał dzwonić. Cholera. Nawet nie miałam szansy zobaczyć kto dzwoni, ponieważ telefon zaczął znowu dzwonić. 
- Halo?
- Jestem u ciebie na balkonie. - Powiedział dosyć niewyraźnie. Co do cholery? 
- Jak to na balkonie? - chciałam szybko się ubrać, kiedy powiedział:
- Musisz się pośpieszyć, bo tu jest dość wysoko. - zaśmiał się i rozłączył. Dupek.

***
Nowy rozdział pojawi się w zależności od ilości komentarzy.