sobota, 27 lutego 2016

Rozdział dziewiętnasty

NOTKA POD ROZDZIAŁEM
10 KOM = NEXT

Justin

- Justin? - zawołała mama Belli z końca korytarza, kiedy ubierałem buty. 
- Tak? - spojrzałem na nią.
- Wychodzisz już? - skinąłem. - Nie zostaniesz? Kolacja jest już gotowa. - uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuję, ale muszę już iść. - chętnie zostałbym na kolacji by poznać lepiej jej mamę, ale nie kiedy jestem w takiej sytuacji z Bell. Kiedy chciała coś jeszcze powiedzieć drzwi od pokoju Belli otworzyły się. Schodząc na dół nie zauważyła mnie. Spojrzała na mnie, gdy była na ostatnim schodku, miała łzy w oczach. Ja pierdole, co ja zrobiłem.
- Myślałam że już wyszedłeś - powiedziała cicho.
- Właśnie wychodziłem ..
- Kolacja jest już gotowa, myślę że Justin chętnie zje, prawda? - spojrzała na swoją córkę, a potem na mnie i uśmiechnęła się wchodząc do kuchni. Staliśmy na środku korytarza patrząc się na siebie.
- To ja już pójdę..
- Nie, zostań - spuściła wzrok - słyszałeś moją mamę.- niezręcznie podrapałem się po karku, kiedy na mnie patrzyła. Kolacja była już gotowa, jak mówiła Maria. Gdy zająłem miejsce obok niej lekko się spięła.
- Wszystko w porządku? - szepnąłem jej do ucha.
- Daruj sobie. - odszepnęła tuż przy moim uchu. Zauważyłem że jej oczy były zaszklone. Chciałem ją przytulić, cholera pragnąłem tego, ale wiedziałem jak to się skończy.
- Jakieś plany na wakacje, Justin? - spojrzała na mnie jej matka odkładając sztućce.
- Na razie o tym nie myślałem. - uśmiechnąłem się blado.
- Mamo? - odezwał się Max. - Skoro Justin nie ma żadnych planów, mógłby się do nas przyłączyć? - skinęła, spojrzałem kątem oka w prawo i zauważyłem lekki uśmiech na ustach Belli. Kiedy Maria chciała coś powiedzieć przerwał jej Max.
- Co ty na to? Wspólne wakacje! - nie miałem nawet szansy odpowiedzieć, bo dźwięk mojego telefonu rozbrzmiał po pomieszczeniu.
- Przepraszam. - wyszedłem z jadalni, spojrzałem na wyświetlacz i nieco się zdziwiłem.
- Justin, potrzebuje cię - odezwała się od razu jak odebrałem. Usłyszałem także cichy jęk.
- Co-o się stało? - wyjąkałem.
- Juuustin. - jęknęła tym razem głośniej. Natychmiast się rozłączyłem. Kurwa czy ona właśnie dochodzi i dzwoni do mnie? Co do..
- Muszę już pójść, przepraszam. - rzuciłem przepraszające spojrzenie mamie Belli, a potem spojrzałem na Bells, która złączyła brwi w zdziwieniu.
- Coś się stało? - zapytała z troską Maria.
- Nie, to tylko moja mama. - zmusiłem się do lekkiego uśmiechu. Kątem oka widziałem jak Bella cały czas patrzy w moją stronę.
- Kolacja była przepyszna. - rzuciłem jej mamie szczery uśmiech, kiedy już wychodziłem. Objęła mnie mówiąc żebym przychodził częściej i zachichotała.
- Do zobaczenia. - rzucił Max, śmiejąc się.
- Um, cześć. - spojrzałem na Belle, która stała obok jakby nie obecna.
- Cześć. - szepnęła nawet na mnie nie patrząc.

Pukałem do jej drzwi już chyba od dziesięciu minut, czekając aż łaskawie je otworzy.
- Jednak przyszedłeś. - zilustrowała mnie wzrokiem, przygryzając przy tym wargę. Miała na sobie jedynie szlafrok.  Nie zdążyłem nawet się odezwać bo zaatakowała moje usta swoimi, gdy tylko wciągnęła mnie do swojego mieszkania.
- Miley! - odepchnąłem ją. - Co ty robisz?!
- Jak to co? Myślałam że to oczywiste. - zachichotała głupio. - ty chcesz mnie, a ja ciebie. - szepnęła przybliżając się do mnie. Dopiero teraz zauważyłem że jest pijana.
- Nie, nie - odezwałem się robiąc krok w tył - nie chce ciebie, a tak poza tym jesteś pijana.- skrzywiła się na moje słowa.
- Kogo to obchodzi? Po prostu to zrób i już. - przygryzła wargę próbując zdjąć moją koszulkę. - Jesteś cholernie gorący, wiesz o tym?
- Tak, wiem. - zaśmiałem się biorąc jej ręce od siebie. Wziąłem ją na ręce a ona od razu zaczęła całować moją szyję. Lekko rzuciłem ją na kanapę w salonie.
- Wolałabym w moim łóżku, ale tutaj też może być. - chwyciła za sznurek swojego szlafroku i lekko nim pociągnęła, ale na szczęście zdążyłem ją powstrzymać.
- Miley, do cholery przestań. - warknąłem. Dziewczyna usiadła, natychmiast się poprawiając.
- Boże, przepraszam, myślałam że po prostu skorzystasz. - westchnąłem na co ona przewróciła oczami. - mogę chociaż zdjęcie? - zachichotała - i dam ci spokój, obiecuje - dodała, podnosząc ręce w obronnym geście. 
Wyciągnęła telefon mówiąc mi żebym zdjął koszulkę. Ściągnąłem ją tylko dlatego by jak najszybciej stąd wyjść. Ciekawe czy będzie jutro cokolwiek pamiętać.

  Bella

- Coś nie tak? - zapytała mnie mama, kiedy wchodziłam na górę.
- Nie, wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się. - Pomóc ci jeszcze w czymś? - szybko zmieniłam temat.
- Przecież już posprzątałaś. - zaśmiała się.
Po gorącej kąpieli usiadłam na łóżku, przykrywając się kocem. Wzięłam swoją ulubioną książkę i zaczęłam czytać. Poczułam jak mój telefon zawibrował. Wiadomość od Miley?
On naprawdę jest w tym świetny ;)
Kliknęłam w załącznik i od razu tego pożałowałam. Justin całował ją w policzek, na dodatek nie miał na sobie koszulki, a ona miała jedynie szlafrok. Co do cholery? Czyli to ona do niego dzwoniła? To dlatego tak się spieszył? Dupek.

***
Jeśli to czytasz, to zostaw chociaż kropkę w komentarzu.
Wystarczy jedno słowo, a daje dużo motywacji.
Co sądzicie o rozdziale?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz