poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział czternasty

* parę dni później *

Już koniec, nareszcie. Gdy każdy opuszczał szkołę, ja poszukiwałam wzrokiem mojej mamy, której jak na złość nigdzie nie mogłam znaleźć.
- Idziesz? - usłyszałam głos przyjaciółki tuż obok mnie. 

- Umm.. Zaraz do was dojdę. - obydwie pocałowały mój policzek po czym oddaliły się, a ja stałam tam jak ta głupia kretynka. Może po prostu wyszła?
- Hej piękna. - usłyszałam szept przy uchu, a zaraz po tym mój policzek został obdarowany dość mokrym pocałunkiem. Nie musiałam nawet się odwracać, żeby wiedzieć kto to.
- Cześć. - zdjęłam jego ręce z mojej tali, by się do niego odwrócić. Pocałunek niczego nie zmienił. Jest tak jak dawniej i tak chyba powinno zostać.
- Czemu tu tak sama stoisz? - zapytał robiąc minę smutnego szczeniaczka. Ohh to chyba najsłodszy widok na świecie. 

- Czekam na mamę, ale jak widać wyparowała. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Na pewno gdzieś tu jest. - uśmiechnął się. - Może czeka na polu, huh?- o tym nie pomyślałam. Objął mnie ramieniem i udał się w stronę wyjścia. Kiedy już byliśmy na schodach zauważyłam ją. Rozgadała się dookoła, zapewne szukając mnie. Mały chichot opuścił moje usta, co nie uszło uwadze Justina. Zmarszczył w ten sam słodki sposób swoje brwi. Odwrócił się w tą samą stronę co ja, by po chwili wydać z siebie cichy pomruk.
- Okej idź już. - zaśmiał się. Jeśli nie byłby to koniec roku, zapewne wszystkie oczy byłyby skierowane właśnie na nas.
- Dziękuję. - cmoknęłam szatyna w policzek. - Justy. - zaśmiałam się i szybkim krokiem skierowałam się w kierunku mamy i Maxa. Nie wiem czy już wspominałam, ale Justin nienawidzi kiedy zwracam się tak do niego. Nie rozumiem go, przecież to słodkie. Ale równie słodkie jest to kiedy się wkurza. 

- Szukałam Cię - zaśmiała się moja rodzicielka. A kto by pomyślał.

Po tym jak zakończenie dobiegło końca, poszłyśmy z dziewczynami na spacer. Chodziłyśmy po parku już chyba przez godzinę, aż w końcu znalazłyśmy wolną ławkę.  
- Moja mama zaprasza was na kolację. - powinnam powiedzieć im o tym kiedy moja mama to zaproponowała, a nie parę dni później.. ale ważne, że w ogóle to zrobiłam. - Przyjdziecie? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Jasne, że przyjdziemy - odparła Carly, a w jej głosie można było wyczuć nutkę entuzjazmu. Mieszkam z mamą już od paru dni. Podczas jednej z rodzinnych z kolacji, mama zaproponowała, by zrobić kolację dla moich przyjaciół. Ucieszyło mnie to, że chce ich poznać, bo mogłoby być jej to obojętne. Nie sadziłam, że złapie tak dobry kontakt z moja matką. I w dodatku Max.. Jest najwspanialszym bratem na świecie.
- Dziękuję. - w tym samym czasie obydwie mnie uścisnęły. Pozostaje jeszcze tylko zaprosić Justina..


- Max długo jeszcze?! - stoję tu już chyba od pół godziny, próbując dostać się do łazienki. 

- Jeszcze chwila! - Krzyczy z łazienki. Oh, serio? Pół godziny temu mówiłeś to samo.
- Boże Max stroisz się jak baba ! - krzyczę, żeby mu dopiec.

- Nie przesadzaj. - wreszcie wyszedł. Był ubrany inaczej niż zwykle. Czy mój mały braciszek kogoś ma?
- Mogę o coś zapytać? - zapytałam, kiedy miał już odejść.
- Jasne. - Odwrócił się w moją stronę. 

- Jaka ona jest? - Nigdy wcześniej się tak nie stroił, więc na pewno kogoś musi mieć. Długo nie odpowiadał. Może to zły pomysł, że zapytałam.
- Jest.. - jego policzki przybrały trochę różowego odcieniu na wspomnienie o dziewczynie. 

- Wyjątkowa. - dokończył. 
- Aww to takie słodkie. Mój mały braciszek ma dziewczynę! 
- Zamknij się. - zaśmiał się, uderzając mnie żartobliwie w ramie.- Nie mów nic na razie mamie, okej? - zapytał przygryzając wargę ze zdenerwowania.
- Dlaczego? - nie powiem, że mnie to nie zdziwiło, bo skłamałabym. Max głęboko wciągnął powietrze.

- Zacznie mnie o nią wypytywać, będzie chciała ją poznać.. - zaczął wymieniać, na co ja się zaśmiałam widząc jego zdenerwowanie. Boże on jest taki słodki. 
- Okej. - przyciągnął mnie do siebie i mocno uścisnął. 
- Dzięki siostra. - ucałował mój lewy policzek i poszedł do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Leżałam w wannie od 15 minut i leżałabym dłużej gdyby nie mój dzwoniący telefon. Wyszłam z wanny, owijając ciało niebieskim ręcznikiem. Wzięłam telefon do ręki, a ten przestał dzwonić. Cholera. Nawet nie miałam szansy zobaczyć kto dzwoni, ponieważ telefon zaczął znowu dzwonić. 
- Halo?
- Jestem u ciebie na balkonie. - Powiedział dosyć niewyraźnie. Co do cholery? 
- Jak to na balkonie? - chciałam szybko się ubrać, kiedy powiedział:
- Musisz się pośpieszyć, bo tu jest dość wysoko. - zaśmiał się i rozłączył. Dupek.

***
Nowy rozdział pojawi się w zależności od ilości komentarzy. 

20 komentarzy:

  1. Super, wspanialy, najlepszy!!!,:DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrrrrrrrr ;) wspaniały blog serio ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nono podoba mi sie

    OdpowiedzUsuń
  4. dobra masz wystarczajaco komentarzy teraz dawaj nastepny rozdzial:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ojejciu jejciu jaki superowy ♥
    - aga

    ps to ponizej to wcale nie ja ;DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. haha! Też bym chciała takiego 'przyjaciela' , który wspina się na balkon, żeby się ze mną spotkać:))
    Rozdział rewelka! Już nie mogę się doczekać kolejnego :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :)
    Fajnie się czyta twoje fanfiction <3
    Jestem mega podekscytowana i czekam na kolejny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Romeo i Julia ;)
    hah <33 Rozdział cud, miód ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. dobra kurwa nie pierdol sie i dodawaj juz nastepny rozdzial, nie mamy calego roku

    OdpowiedzUsuń
  10. osoba nade mną nie wie co to znaczy kultura osobista -,-

    OdpowiedzUsuń
  11. ty jestes kurwa kultura ale nie osobista
    chacha

    OdpowiedzUsuń