środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział drugi

Rano obudziło mnie zimne powietrze. Rozciągając się, zauważyłam, że kołdra leży na ziemi. Biorąc ją na łóżko zobaczyłam, że jest po jedenastej. Żeś se pospała - pomyślałam. Pościeliłam łóżko, ogarnęłam się trochę w łazience i zeszłam na dół. W piżamie oczywiście. Weszłam do kuchni i zastałam czytającego ojca.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Ooo cześć - powiedział spoglądając na mnie.- Chciałem Ci podziękować, za to co wczoraj zrobiłaś - uśmiechnął  się do mnie ciepło.
Wzięłam czajnik, który położyłam na palniku, który potem zapaliłam.
- Nie ma za co. - Chciałam coś dodać, ale czajnik zaczął piszczeć, a gdy już zalałam swoją kawę, to taty nie było w kuchni. Wsypałam dwie łyżeczki cukru i nalałam trochę mleka, po tym jak kawa się już zaparzyła. Zrobiłam sobie jeszcze kromkę z dżemem i poszłam do salonu, gdzie włączyłam telewizor. Oglądałam jakąś bajkę na nickelodeon. Gdy już zjadłam i wypiłam, posprzątałam po sobie i poszłam na górę się ubrać. Założyłam szare dresy i białą bokserkę. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To była Carly. - Halo? - odezwałam się do telefonu.
- Cześć kochana - usłyszałam wesoły głos mojej przyjaciółki. - Dzwonie, żeby się zapytać o której idziemy na ten basen..
- Mmmm.. no nie wiem, tak piętnasta, szesnasta? - po czym dodałam - bo muszę trochę ogarnąć dom.
- No jasne, też muszę jeszcze posprzątać. To napisz mi sms'a jak będziesz gotowa, to wpadnę po Ciebie.
- Okej .. to do zobaczenia - usłyszałam tylko ciche '' pa '' i się rozłączyłam. Zobaczyłam, że jest już po trzynastej. Zeszłam na dół. Zaczęłam wycierać wszędzie kurze, potem odkurzyłam, umyłam podłogi, i poszłam na górę. Tam zrobiłam to samo co na dole. Gdy już skończyłam zobaczyłam, że jest przed trzecią. Postanowiłam napisać do Car.
Ja będę się już szykować 
Weszłam pod prysznic, umyłam włosy, i ogólnie całą siebie. Po paru minutach wyszłam; wytarłam się miękkim niebieskim ręcznikiem, którym potem również wytarłam włosy. Poszłam po wcześniej przygotowane ciuchy. Wybrałam błękitne spodenki i białą bokserkę. Pod spodem miałam czarny strój kąpielowy. Włosy związałam w wysokiego kucyka, pomalowałam się lekko i byłam gotowa. Wzięłam telefon, żeby napisać do Carly. Była 15.36.
Jestem gotowa kochanie, czekam xoxo
Odpowiedz dostałam po chwili:
Okej, zaraz będę wychodzić kocie ;*

Włożyłam telefon do torebki. Nie zapomniałam również o kosmetyczce, portfelu i bieliźnie. Gdy już byłam gotowa zeszłam na dół poszukać taty. Znalazłam go w kuchni.
- Tato ja wychodzę. - powiedziałam zakładając torbę na ramie.
- Dobrze, a gdzie? - zapytał oczywiście.
- Na basen z Carly. - poparzyłam na niego i dodałam - ręcznik - pobiegłam na górę po ręcznik. Wzięłam jakiś fioletowy. Powoli schodziłam ze schodów i usłyszałam pukanie do drzwi. Krzyknęłam tylko '' paa '' i wyszłam.
- Czeeeeść - przywitała się ze mną przyjaciółka.
- Heej - uśmiechnęłam się i dodałam - nie przytulisz się? - wyciągnęłam ręce do przytulenia i zrobiłam smutną minkę.
- No oczywiście, że się przytulę - po tych słowach wtuliła się we mnie. Ruszyłyśmy w stronę przystanku. Miałyśmy jeszcze parę minut, zanim autobus przyjedzie.
- Pogodziłaś się już z Louisem? - zapytałam ilustrując ją. Była ubrana w jasne fioletowe spodenki i w czarny top.
- Dzisiaj pogoda nam się udała - zaśmiała się po czym dodała - Nie. W ogóle się nie odzywa. - po chwili ciszy jeszcze dodała - Ale po co mi chłopak? Mam najzajebistrzą przyjaciółkę na świecie. - przytuliła mnie.
- Ojjj nie słodź mi już tak, bo się zarumienię. - zaśmiałam się. Gadałyśmy o głupotach, żartowałyśmy, dopóki autobus nie przyjechał. Wsiadłyśmy nie musiałyśmy kasować biletów, bo miałyśmy miesięczne. Jechałyśmy około pięć minut. W autobusie było dość dużo ludzi. Wreszcie dojechałyśmy. Wyszłyśmy i poszłyśmy w kierunku basenu, nie odzywając się do siebie. Weszłyśmy do środka i skierowałyśmy się po klucze, do szafek. Gdy już jakaś kobieta nam je wydała, poszłyśmy do szatni z prawej strony,była to szatnia dla dziewcząt.
- Fuuu ale tu capi - odezwała się Carly, kiedy weszłyśmy do szatni.
 - No a coś ty myślała - zaśmiałam się. Poszłyśmy odnieść kurtki do szafki, i ruszyłyśmy w stronę przebieralni. Szybko zrobiłyśmy to co miałyśmy zrobić, bo stroje już miałyśmy. Odniosłyśmy torebki do szafek, poszłyśmy pod prysznic i gotowe weszłyśmy do pływalni. Przed wejściem do pływalni zmyłyśmy makijaż, żeby w wodzie nam się nie rozmazał. Na basenie było trochę ruchu. Zaczęłam ''obczajać'' facetów. Który ładniejszy? Aż w końcu moje oczy ujrzały przystojnego, nie to za mało powiedziane. Boskiego wysokiego szatyna. Miał na sobie czerwone szorty od calvin'a klein'a. Ciałko miał umięśnione. Miał też parę tatuaży. Z podziwiania chłopaka wyrwała mnie moja przyjaciółka.
- Co tam podziwiasz, niewiasto? - zaśmiała się.
- Czerwone spodenki, bóg seksu - tylko tyle z siebie zdołałam wydusić.
- Ooo maaaamooo - wyjąkała Carly.
- Ojj nie koleżanko, on jest już zajęty! - z czym oczywiście żartowałam. - Ty zresztą też jesteś już zajęta.
Zaczęłyśmy pływać, ja oczywiście cały czas spoglądałam na mojego seksiaczka. Nie powiem, że mi mokro nie było. Carly wpadła na pomysł, żeby pójść do sauny, więc poszłyśmy. Siedziałyśmy tam już chwilkę, a tu nagle ktoś otwiera drzwi. To był mój szatynek. Gdy się na mnie popatrzył uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Zaczęło mi się robić coraz mokrzej. Czułam się już słabo. Myślałam, że zaraz zemdleje. Było mi tak gorąco, a w dodatku byliśmy w saunie. Wreszcie minęło to pół godziny i zaczęłyśmy wychodzić. Pan szatyn został jeszcze w środku, ale jak wychodziłam czułam jego wzrok na sobie. A konkretnie to na moim tyłku.
- Jaaa pierdoooleee jakie ciachooo ooo mamo - powiedziałam podekscytowana, oczywiście stałyśmy już daleko od sauny.
- Takk, ale Louis jest przystojniejszy. - powiedziała pewnie.
- Tsaaa chyba w snach - puściłam do niej oczko - idziemy już czy co? - zapytałam
- No możemy się już zbierać - Carly już poszła do szatni, ja jeszcze się odwróciłam w stronę sauny i zobaczyłam wychodzącego szatyna. Boże, jaki on jest przystojny. Poszłam za Carly. Szybko się ubrałyśmy, zrobiłyśmy make up, wysuszyłyśmy włosy.  Potem oddałyśmy jeszcze klucze, zapłaciłyśmy i wyszłyśmy. Carly pożegnała się ze mną przy basenie, bo musiała jechać jeszcze do babci. Musiałam sama wracać do domu. A raczej byłam zmuszona. W drodze do domu myślałam o tym chłopaku. Zaintrygował mnie. Zastanawiało mnie tylko jedno, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczę.
Drzwi od domu były zamknięte, więc musiałam wertować całą torebkę w poszukiwaniu kluczy. Gdy już je znalazłam, to otworzyłam drzwi, potem je z powrotem zamknęłam. Ściągnęłam buty i poszłam na górę, do swojego pokoju. Było po dwudziestej. Poszłam do kuchni zrobić sobie kolacje. Gdy już ją zjadłam, poszłam sobie przygotować kąpiel. Wskoczyłam do ciepłej wody. Relaks, tak tego mi było trzeba. Po kąpieli wskoczyłam w moją piżamkę. Przypomniałam sobie, że telefonu nie wyciągnęłam z torebki. Zobaczyłam przy okazji, że miałam dwa nieodebrane połączenia od Pattie. Była to moja sąsiadka znad przeciwka. Pattie to miła, niska kobietka. Mąż Pattie, czyli Jeremy, przyjaźnił się z moim ojcem. Ja zazwyczaj opiekowałam się jej dziećmi, gdy była taka potrzeba. Miała dwójkę. Opiekowanie się nimi, było przyjemne. Jaxon miał trzy latka, a Jazmyn miała sześć. Wolałam już siedzieć u nich, niż sama w domu, lub z pijanym ojcem. Oni znali moją historię. Można powiedzieć, że Pattie nawet robiła za moją matkę. Postanowiłam do niej oddzwonić.
- Halo Pattie? - odezwałam się do telefonu po dwóch sygnałach. Zerknęłam na zegarek była 22.25. - obudziłam Cię? - Kto normalny dzwoni o tej porze?
- Ooo dzięki bogu, że dzwonisz - odetchnęła z ulgą - Nie skąd. Mam prośbę. Szef do mnie zadzwonił, jestem potrzebna w pracy. Mogłabyś dzisiaj nocować u mnie, z dziećmi? Bo mojego męża nie ma, a nie wiem kiedy syn przyjedzie. Bardzo Cię proszę.
- Jasne, nie ma sprawy. To ja się ubiorę i zaraz tam będę.
- Jejku dziękuje kochanie. - powiedziała i po chwili się rozłączyła. Tak czasami wypadało, że tam spałam, ale to rzadko. '' Nie wiem kiedy syn przyjedzie '' zastanawiałam się nad tymi słowami. Po chwili sobie przypomniałam, jak opowiadała mi o swoim najstarszym synie. Mówiła mi coś, że mieszka w LA i że chce z powrotem wrócić do Canady. Założyłam czarny stanik, szarą bluze w czarne kropki oraz jasne jeansy. Wzięłam do ręki telefon i klucze. Zamknęłam dom i skierowałam się do domu na przeciwko. Zapukałam i usłyszałam '' proszę '', więc otworzyłam drzwi.
- Już jestem - powiedziałam - Co wy jeszcze nie śpicie ? - powiedziałam do Jazzy.
- No właśnie, nie chcą spać, bo usłyszeli, że przychodzisz. - zaśmiała się Pattie. - Dasz sobie radę, prawda?
- No jasne Pattie nie martw się.
- Słuchaj, ja już będę się zbierać. Nie wiem kiedy będzie Justin, miał przyjechać dzisiaj, ale no nie wiem. Jakby przyjechał to powiedz mu, że będę rano. No chyba, że już będziesz spać. - zaśmiała się. Ucałowała mnie w policzek, powiedziała '' pa dzieciaki '' i wyszła.
- No to zaraz trzeba iść spać - powiedziałam do Jazzy i Jaxona. Zauważyłam, że Jaxon ziewa. - ty już jesteś śpiący prawda? - chłopiec kiwnął tylko główką. - Jazzy a ty nie jesteś śpiąca?
- Nie! Ja się chce z tobą pobawić - powiedziała dziewczynka tupiąc nogą.
- Mhmm.. to zrobimy tak - przez chwilkę układałam sobie plan w głowie - wykąpiesz się z braciszkiem, on pójdzie spać a my się jeszcze chwilkę pobawimy dobrze?
- Tak! - krzyknęła. Wzięłam chłopca na rączki, a Jazmyn wzięłam za rączkę i poszliśmy do łazienki, gdzie do wanny nalałam wody. Rozebrałam dzieciaki i włożyłam do wody. Wykąpałam je i dałam im się chwilę pobawić, oczywiście z moim nadzorem. Dzieci mnie oczywiście pochlapały. Na szczęście pod bluzą miałam bokserkę. Ściągnęłam bluzę i położyłam ją na pralce. Było już przed północą, więc postanowiłam wyjąć dzieci z wanny. Przebrałam je w piżamy i położyłam spać. Ku mojemu zdziwieniu, Jazzy uśpiła się szybciej, niż Jaxon. Gdy dzieci już zasnęły poszłam do salonu, pooglądać telewizję. W telewizji nic ciekawego nie było, więc postanowiłam, że zdrzemnę się na sofie. Tak też zrobiłam.



***
No to mamy następny rozdział !
Obiecuję, że w następnym rozdziale, będzie o wiele ciekawiej ;)
Rozdział trzeci, dodam jakoś, jeszcze przed wrześniem.

6 komentarzy: