środa, 8 października 2014

Rozdział szósty

Po szkole poszłam na zakupy z Chloe, wróciłam jakoś przed 17 do domu.
Kiedy się odświeżyłam zobaczyłam, że mam wiadomość od Justina.
Możemy dzisiaj wyskoczyć do kina?
Wracając do sytuacji z przed paru godzin; gdy zadzwonił dzwonek na lekcje, Justin przyszedł z Miley pod sale, a wtedy podszedł do mnie. Mina Miley bezcenna. No i na tej ostatniej lekcji siedzieliśmy razem, tak jak prawie na wszystkich. Nie wracałam z nim ze szkoły, dlatego, że musiał zostać dłużej. Jako, że jest nowy musi chodzić na dodatkowe zajęcia, żeby nauczycieli widzieli z kim mają '' do czynienia ''.
Okej, a o której?
Odpowiedz dostałam niemalże natychmiast.
Będę po Ciebie za 15 minut, okej? 
O kurwa muszę się szybko ubrać.
No okej. A na jaki film idziemy? 
Wyciągnęłam z szafki jasne marmurki i czarny top. Szybko założyłam na siebie ciuchy, po czym  poszłam jeszcze do łazienki poprawić makijaż.
Niespodzianka ;)
Nie zdążyłam już odpisać, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wzięłam torebkę i zbiegłam na dół, gdzie założyłam buty i otworzyłam drzwi.
- Gotowa? - chłopak stał oparty o futrynę. Oczywiście wyglądał nieziemsko. Miał na sobie szare dresy i biały podkoszulek.
- Tak - uśmiechnęłam się, co odwzajemnił. - Więc nie powiesz mi na co idziemy? - zrobiłam minę szczeniaczka i zatrzepotałam rzęsami.
- No nie - uśmiechnął się słodko.
Kiedy zamknęłam dom na klucz,  chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
Do kina pojechaliśmy samochodem Justina - czarnym AUDI A7.
Justin poszedł po popcorn i po cole, kiedy ja siedziałam już wygodnie na widowni. Kiedy przyszedł film się już zaczynał. Po paru minutach zauważyłam, że jest to horror. Wielkie dzięki Justin. Na filmie oczywiście krzyczałam, na co Justin reagował śmiechem.
- I jak podobało się? - zapytał mnie chłopak, gdy szliśmy w stronę parkingu.
- Bardzo - czujecie ten sarkazm? 
- O kurwa! - popatrzyłam na szatyna, gdy ten krzyknął. - Du-du-chy ! - Zaczęłam piszczeć jak mała dziewczynka, a ten zaczął się śmiać.
- HAHAHA, bardzo śmieszne ! - szturchnęłam go lekko w ramie, a ten nic nie odpowiedział, tylko się śmiał.
- Wsiadaj - chłopak wykrztusił poprzez śmiech, otwierając mi drzwi, od swojego cudownego autka.
W drodze do domu nie rozmawialiśmy ze sobą. Chłopak zaparkował w swoim garażu. Wysiadł pierwszy, otworzył mi drzwi, po czym jak już wysiadłam zamknął auto. Kiedy znaleźliśmy się pod moimi drzwiami, chłopak chciał się już ze mną pożegnać.
- Justin ? - nie wiedziałam co powiedzieć - Wejdziesz na herbatę? - i tu zaczęłam się śmiać.
- Z Tobą? Zawsze. - uśmiechnął się łobuzersko i poruszył zabawnie brwiami.
Weszliśmy do salonu.
- Ile łyżeczek cukru? - zapytałam chłopaka wchodząc do kuchni.
- Dwie! - krzyknął. Wstawiłam wodę i naszykowałam dwa kubki. Włożyłam po torebeczce herbaty, jak woda się zagotowała, zalałam je, a  następnie posłodziłam. Wzięłam je do ręki i poszłam z nimi do salonu.
- Proszę. - powiedziałam, gdy położyłam kubek Justina, na stoliczku.
- Dziękuje. - odłożyłam także swój kubek.
- Co ty się tak wiercisz? - zapytał po chwili Justin, oczywiście z jego twarzy uśmiech nie znikał.
- Bo ja muszę .. - siku? No przecież nie powiem mu, że boje się iść do toalety. - Nic - uśmiechnęłam się.
- Chce Ci się siku, prawda? - No pięknie. - I boisz się iść do toalety? Mogę iść z Tobą, jeśli chcesz.
- Okej - dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział. - Coo? Nie, nie boje się iść sama. - to raczej zabrzmiało jak pytanie
- No to w takim razie idź - zaśmiał się chłopak.
- No to sobie pójdę. - wstałam i poszłam w kierunku schodów, oczywiście wszędzie włączałam światła. Weszłam do łazienki, zrobiłam swoje, a tu nagle światło gaśnie. Podciągnęłam szybko majtki, no i spodnie, ale nie zapięłam ich. Pobiegłam szybko do drzwi, żeby je otworzyć. Nie dało się. Zaczęłam się drzeć. Czułam, że coś za mną stoi. A tu nagle drzwi się otworzyły. Chciałam szybko wybiec, ale Justin mnie złapał. Oczywiście się śmiał, bo jakby inaczej.
- Pojebało Cie?! - zapytałam, a raczej krzyknęłam do chłopaka, który wciąż trzymał mnie w uściusku. - Puść mnie kurde.. - usłyszałam jak ktoś, a raczej mój tata przekręca klucz w drzwiach.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

4 komentarze: