piątek, 10 lipca 2015

Rozdział dwunasty

Szybko wysiadłam z auta, kierując się w stronę Justina. 
- To na razie, i jeszcze raz dziękuje.. za wszystko - uśmiechnęłam się do niego.
- Ale jak to na razie? - zapytał zmieszany.
- Muszę już wrócić do siebie, nie będę wiecznie twoim problemem, masz swoje sprawy.. - nie dał mi dokończyć.
- Nie jesteś moim problem..- chłopak objął moje policzki swoimi dłońmi i pocałował mnie.
- Co ty robisz?! - natychmiast go odepchnęłam.
- Ja przepraszam.. Nie wiem co mnie naszło .. - chłopak podrapał się nerwowo po karku. 
- Powinnam już pójść.

Dlaczego on mnie do cholery pocałował?! To był oczywiście delikatny pocałunek..ale nie powinien on mieć w ogóle miejsca.  Nie wiem co on miał znaczyć. Przecież miała to być tylko przyjaźń. Kurwa, naprawdę teraz wszystko musi się pieprzyć?
Na moje szczęście ojca nie było w domu, ale nie wiadomo kiedy wróci. Zaczęłam dość szybko pakować  najpotrzebniejsze rzeczy, bo przecież nie będę mieszkała z tym skurwielem. Szczerze to nie wiedziałam co w ogóle mam zamiar teraz zrobić. Justin jak na razie odpada, muszę sobie wszystko poukładać. Umm.. mama? Nie jestem jeszcze na to gotowa. A nie mogę zostać tutaj, bo przecież nie wiadomo co mu strzeli do głowy. Teraz to naprawdę się go boję. Wtedy gdy mnie molestował, to naprawdę był strasznie pijany, ale co jeśli by mogło dojść do gwałtu? Boże nie poznaje własnego ojca.. STOP on nie może się nazywać ojcem. Bo który do cholery ojciec bije swoje dziecko, poniża je, robi z niego jakiegoś wyrzutka i nie wiadomo kogo. Czym sobie na to zasłużyłam? Potem zaczęło się stopniowo układać. Poznałam Justina, na początku na niego leciałam, ale ej! to było jak nawet go nie znałam, a tak po za tym to niezłe z niego ciacho. Jesteśmy przyjaciółmi, aż on nagle mnie całuję. Może myślał, że mnie zaliczy. Może miał dość już moich problemów i chciał się 'odstresować'. Ugh..
Ojciec już tak się nie zachowywał w stosunku do mnie, aż tu nagle ten sms i znowu się zaczęło.
- Halo? - odebrałam, nie patrząc kto dzwoni.
- Um.. hej, dawno się nie odzywałaś. - w słuchawce rozbrzmiał zmartwiony głos Carly. Otarłam moje policzki, które były mokre od płaczu. 
- Przepraszam. Ja po prostu.. - nie mogę jej tego powiedzieć, przecież ona nie wie co ostatnio się u mnie działo. Muszę się dzisiaj rozluźnić. - Możemy sobie zrobić babski wieczór, czy jesteś już zajęta? - miałam nadzieję, że nie jest zajęta, bo mam dzisiaj zamiar się opić.
- Właściwie to jestem z Chloe, więc .. - nie musiała dokańczać, bo doskonale wiedziałam o co jej chodzi.
- Jasne, skoczę tylko do sklepu i za niedługo jestem. - usłyszałam tylko '' okej, to do zobaczenia '' i się rozłączyłam.
W miarę szybko się ogarnęłam, zabrałam ze sobą torbę, w której było parę ciuchów, kosmetyki itp..
W sklepie kupiłam, 2 zgrzewki piwa, 2 wina oraz parę przekąsek. Może oszalałam, ale naprawdę mam zamiar się dzisiaj upić.Szłam ciemną ulicą rozmyślając, aż wreszcie trafiłam na posesję swojej przyjaciółki. Zadzwoniłam dzwonkiem czekając, aż ktoś otworzy.
- Heejka. - przywitała mnie Chloe, zaraz się we mnie wtulając. Chyba też miała jakiś problem, bo rzadko kiedy piła, no chyba, że na imprezach.
- Hej. - uśmiechnęłam się, kiedy już się od siebie oderwałyśmy. - Gdzie Carly? - zapytałam, rozglądając się.
- Poszła się ubierać, bo musi skoczyć do sklepu. - odpowiedziała siadając na kanapie w salonie. Okej czyli jej rodziców nie ma.
- Ale po co?  Ja mam wystarczająco. - zaśmiałam się. - Pójdę po nią. - miałam już otworzyć drzwi od jej pokoju, kiedy ona mnie wyprzedziła i zderzyłyśmy się czołami.
- Cholera. - mruknęłam masując bolące czoło.
- Miłe powitanie. - zaśmiała się Carly, również masując swoje bolące miejsce.
- Chciałam ci powiedzieć, że nie musisz iść do sklepu, ja wszystko mam.
- Aaa, no okej.
Po 3 piwach i butelce wina byłam nieźle wstawiona. Natomiast Chloe już ledwo co mówiła, a Carly piła jeszcze wino, również wstawiona.
Tańczyłyśmy, śmiałyśmy się, nawet można powiedzieć, że zapomniałam o tym całym gównie, które się działo. Zmęczone padłyśmy na kanapę, a przed tym ściszyłyśmy muzykę. 
- Dupek tak bardzo z niego ! - krzyknęła śmiejąc się Chloe.
- Z kogo? - zapytałyśmy równocześnie.
- Z Zayna ! Skurwiel powiedział, że musimy sobie zrobić przerwę, bo niby nie traktuję naszego związku na poważnie. - wybełkotała.
- Ale jak to? - zapytałam przyjaciółkę.
- No po protu byliśmy na kolacji, wyszłam do ubikacji i jakiś chłopak zaczął ze mną flirtować, a ja po prostu z nim gadałam. - zaśmiała się gorzko. - No i zauważył nas. Podszedł do nas i go uderzył z pięści. Zaczęłam się na niego wydzierać, a on nic. To w końcu się wkurzyłam i wygarnęłam mu, że ja przynajmniej się z nim nie całowałam jak to on robił, i nie naskoczyłam na jego '' laskę '' i wybiegłam stamtąd. - rozpłakała się.
- O boże tak mi przykro.
- I co dalej ?
- Pobiegł za mną i przepraszał, a ja mu powiedziałam, żeby wracał do swojej zdziry, a on mnie uderzył i znowu zaczął przepraszać, a ja po prostu uciekłam z płaczem. Wysyłał mi smsy, kwiaty i napisał w jednym smsie, że to tylko jego przyjaciółka, a nie zdzira. - rozpłakała się - Ja nie wiem co mam robić. - wybełkotała.
- Co za dupek! - krzyknęła wściekle Carly.
- Skurwiel ! Hej nie płacz, wszystko się ułoży ! Zobaczysz - przytuliłam ją, a następnie Carly.
- Ale ja go kurwa kocham! - krzyknęła, płacząc. Po mieszkaniu rozniósł się głos pukania.

***
Rozdział tak troszkę do dupy,
przepraszam.

9 komentarzy: